O tym jak ludzie wrażliwi radzą sobie w biznesie pokażę na przykładzie założyciela startupu. Znalazł on idealnych kandydatów na współpracowników dzięki swojej społeczności i rozpoczął z nimi rozmowy. Miał jednak dylemat, czy równocześnie może wysłać ogłoszenia na dedykowane portale rekrutacyjne. Obawiał się reakcji ludzi, z którymi odbył już spotkania, choć jeszcze nie było mowy o zatrudnieniu.
Ludzie wrażliwi czują więcej niż inni a emocje władają nimi tak silnie, że nie sposób zająć się pracą, trzeba dać emocjom wybrzmieć. „Czują więcej” to także czucie emocji innych osób. I znowu bywa to tak silne, że trudno odróżnić własne od emocji drugiego człowieka. Łatwo więc automatycznie wskakiwać w rozważania nad tym, jak poczuje się ktoś inny – kontrahent, kandydat, współpracownik, partner – jaka będzie reakcja obcej osoby na mój krok w moim własnym biznesie… A potem przychodzi rozważanie wielu wariantów sytuacji i zachowań – własnych, by nie urazić drugiego człowieka i jego reakcji, jego zachowań, a także wpływu całej sytuacji na wzajemne relacje i wszelkich konsekwencji dla biznesu. Możliwych scenariuszy są setki a człowiek tkwi uwięziony we własnej głowie, nie rusza z działaniami, nie rozwija biznesu.
Pomocne bywa wtedy uświadomienie sobie dwóch spraw.
Po pierwsze – możliwe reakcje drugiego człowieka są tylko domysłem. Nie znamy go na tyle, by znać jego doświadczenia życiowe, jego poglądy w różnych kwestiach, jego potrzeby, zwłaszcza te pozabiznesowe, ani triggery konkretnych reakcji. Wielu z tych spraw nie wiemy nawet o sobie i możliwe, że druga osoba także nie wie tego o sobie a cóż dopiero my! Nie jesteśmy więc w stanie przewidzieć reakcji, ani przygotować się na nie.
Nie można też skutecznie działać biznesowo, kiedy poruszamy się w relacjach biznesowych jak po polu minowym, uważając gdzie dokładnie stawiamy stopę. Czasem przecież można przebiec albo przefrunąć nad czymś, niekoniecznie znajdując stabilny z tym kontakt. Stabilnie zresztą i tak nie jest, skoro reakcje drugiej strony to tylko nasze domysły. Trzeba podjąć działanie, by przekonać się, co ono rzeczywiście wywołuje. Jeśli kandydat obrazi się, że biorąc udział w rekrutacji ma konkurencję, to czy naprawdę chcemy mieć kogoś takiego w startupowym zespole?
Po drugie – warto, zamiast myśleć o czyichś uczuciach i potrzebach, powrócić do własnej roli i spojrzeć na sytuację z własnego punktu widzenia. Jeśli już bardzo chcesz kimś się zaopiekować, o kogoś zadbać, bądź to ty, zadbaj o własny interes. Druga osoba zrobi to samo i staniecie się partnerami. Nikt nie będzie stał wyżej ani niżej.
Z tego samego poziomu możecie sobie opowiedzieć o prawdziwych potrzebach i ambicjach, które chcecie realizować wspólnie oraz nakreślić prawdziwe granice, poza którymi współpraca nie jest możliwa. To jest grunt, na którym można podejmować decyzje i działać.
Nikogo w ten sposób nie urazisz, a jeśli jednak – ponawiam pytanie: Chcesz pracować z kimś, kto nie rozmawia, nie stawia spraw jasno i otwarcie a obraża się, nie wyjaśniając dlaczego?
Kiedy więc następnym razem poniosą cię możliwe scenariusze wypadków i po tygodniu stwierdzisz, że stoisz w miejscu – sprawdź, gdzie jesteś, bo może znowu na polu minowym. Sprawdź: Z perspektywy czyich interesów patrzysz na własny biznes? Czy na pewno jest to relacja partnerska?
O mnie
Nazywam się Monika Sowińska.
Jestem certyfikowaną coach przedsiębiorczych i wieloletnią mentorką startupów, z własnym, ponad 15-letnim doświadczeniem menedżerskim w biznesie online.
Wspieram ludzi, którzy rozwijają biznes, bo chcą zmieniać świat, ale giną we własnych aktywnościach – miotają się, blokują lub wypalają, przez co tracą radość i sens działania.
Uczę tak zarządzać biznesem, by z satysfakcją i sukcesem realizować odważne wizje.
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Akceptując, zgadzasz się na ich użycie.AkceptujęOdrzucamPolityka prywatności
Wrażliwi w biznesie
O tym jak ludzie wrażliwi radzą sobie w biznesie pokażę na przykładzie założyciela startupu. Znalazł on idealnych kandydatów na współpracowników dzięki swojej społeczności i rozpoczął z nimi rozmowy. Miał jednak dylemat, czy równocześnie może wysłać ogłoszenia na dedykowane portale rekrutacyjne. Obawiał się reakcji ludzi, z którymi odbył już spotkania, choć jeszcze nie było mowy o zatrudnieniu.
Ludzie wrażliwi czują więcej niż inni a emocje władają nimi tak silnie, że nie sposób zająć się pracą, trzeba dać emocjom wybrzmieć. „Czują więcej” to także czucie emocji innych osób. I znowu bywa to tak silne, że trudno odróżnić własne od emocji drugiego człowieka. Łatwo więc automatycznie wskakiwać w rozważania nad tym, jak poczuje się ktoś inny – kontrahent, kandydat, współpracownik, partner – jaka będzie reakcja obcej osoby na mój krok w moim własnym biznesie… A potem przychodzi rozważanie wielu wariantów sytuacji i zachowań – własnych, by nie urazić drugiego człowieka i jego reakcji, jego zachowań, a także wpływu całej sytuacji na wzajemne relacje i wszelkich konsekwencji dla biznesu. Możliwych scenariuszy są setki a człowiek tkwi uwięziony we własnej głowie, nie rusza z działaniami, nie rozwija biznesu.
Pomocne bywa wtedy uświadomienie sobie dwóch spraw.
Po pierwsze – możliwe reakcje drugiego człowieka są tylko domysłem. Nie znamy go na tyle, by znać jego doświadczenia życiowe, jego poglądy w różnych kwestiach, jego potrzeby, zwłaszcza te pozabiznesowe, ani triggery konkretnych reakcji. Wielu z tych spraw nie wiemy nawet o sobie i możliwe, że druga osoba także nie wie tego o sobie a cóż dopiero my! Nie jesteśmy więc w stanie przewidzieć reakcji, ani przygotować się na nie.
Nie można też skutecznie działać biznesowo, kiedy poruszamy się w relacjach biznesowych jak po polu minowym, uważając gdzie dokładnie stawiamy stopę. Czasem przecież można przebiec albo przefrunąć nad czymś, niekoniecznie znajdując stabilny z tym kontakt. Stabilnie zresztą i tak nie jest, skoro reakcje drugiej strony to tylko nasze domysły. Trzeba podjąć działanie, by przekonać się, co ono rzeczywiście wywołuje. Jeśli kandydat obrazi się, że biorąc udział w rekrutacji ma konkurencję, to czy naprawdę chcemy mieć kogoś takiego w startupowym zespole?
Po drugie – warto, zamiast myśleć o czyichś uczuciach i potrzebach, powrócić do własnej roli i spojrzeć na sytuację z własnego punktu widzenia. Jeśli już bardzo chcesz kimś się zaopiekować, o kogoś zadbać, bądź to ty, zadbaj o własny interes. Druga osoba zrobi to samo i staniecie się partnerami. Nikt nie będzie stał wyżej ani niżej.
Z tego samego poziomu możecie sobie opowiedzieć o prawdziwych potrzebach i ambicjach, które chcecie realizować wspólnie oraz nakreślić prawdziwe granice, poza którymi współpraca nie jest możliwa. To jest grunt, na którym można podejmować decyzje i działać.
Nikogo w ten sposób nie urazisz, a jeśli jednak – ponawiam pytanie: Chcesz pracować z kimś, kto nie rozmawia, nie stawia spraw jasno i otwarcie a obraża się, nie wyjaśniając dlaczego?
Kiedy więc następnym razem poniosą cię możliwe scenariusze wypadków i po tygodniu stwierdzisz, że stoisz w miejscu – sprawdź, gdzie jesteś, bo może znowu na polu minowym. Sprawdź:
Z perspektywy czyich interesów patrzysz na własny biznes?
Czy na pewno jest to relacja partnerska?
O mnie
Nazywam się Monika Sowińska.
Jestem certyfikowaną coach przedsiębiorczych i wieloletnią mentorką startupów, z własnym, ponad 15-letnim doświadczeniem menedżerskim w biznesie online.
Wspieram ludzi, którzy rozwijają biznes, bo chcą zmieniać świat, ale giną we własnych aktywnościach – miotają się, blokują lub wypalają, przez co tracą radość i sens działania.
Uczę tak zarządzać biznesem, by z satysfakcją i sukcesem realizować odważne wizje.
Poznaj mnie bliżej.
Sprawdź, jak pomagam.
Zapisz się na newsletter.
Najnowsze wpisy
Kategorie
Chmurka tagów