Tworzenie planu na kolejny rok zwykle jest ekscytujące – tyle fantastycznych rzeczy ma się wydarzyć, tyle pragnień urzeczywistnić! Bywają jednak kwaśne jabłka w tej skrzyni radości, kiedy okazuje się, że są sprawy, które trzeba przepisać z poprzedniego roku.
Podsumowanie wyszło na plusie, jest satysfakcja, były brawa. Tymczasem pozostały kwestie, które nie napawają dumą, bo były przekładane z miesiąca na miesiąc, z kwartału na kwartał a teraz okazuje się, że i z roku na rok. To może budzić poczucie zawodu, czasem trudnej do przełknięcia porażki. Nic tu nie wspiera w mobilizacji do ponownego, lecz wreszcie skutecznego podjęcia tematu. Bywa tym trudniej, im ważniejsza to jest sprawa.
Powody tego odkładania są różne. Po cichu zadajesz sobie pytania: jak będzie? czy podołam? czy to będzie dobre? czy na pewno przyniesie rezultaty, o jakie mi chodzi? a może to tylko mój wymysł? a może lepiej znajdę inny sposób? Mówisz więc: jeszcze nie teraz, dopiero jak zrobię… muszę jeszcze się dowiedzieć/ nauczyć… poczekam aż… itd. itp.
Dlatego żonglujesz i łapiesz w locie kawałki. Udajesz, że masz tę sprawę na oku. Na ogół stąd właśnie bierze się przekładanie z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc… Rezultat już znasz.
Trochę przypomina to człowieka, który nie wdraża w swoje obowiązki nowego pracownika, bo nie ma na to czasu. Samodzielnie podejmuje kolejne zadania, więc jest wciąż zmęczony, zabiegany i wciąż bez pomocy. Żeby sobie stworzyć wsparcie, trzeba zatrzymać się w biegu, z czegoś zrezygnować, dać sobie przestrzeń na oswojenie ze zmianą, upewnić się, że świat nie ginie, kiedy zwalniasz, by potem działać sprawniej.
Jeszcze raz: zatrzymać się, odłożyć część pracy, oswoić w sytuacji i dopiero wdrożyć zmianę. Tak wygląda koncentracja na tym, co jest do zrobienia. Dopóki przed oczami masz inne sprawy, dopóki dajesz sobie poczucie sprawczości na innych polach, ważna sprawa leży i gniecie Twoje sumienie.
Umówmy się więc tak, że przez najbliższe dwa tygodnie spróbujesz zrobić to po swojemu. A jeśli efekt nie będzie zadowalający, zapraszam na sesję wstępną, żebyśmy sprawdzili, co naprawdę kryje się za tym odkładaniem i ustalili jakie kroki trzeba podjąć, by pożegnać wyrzuty sumienia i ze spokojem, skutecznie zmieniać świat. Brzmi jak plan? 😉
O mnie
Nazywam się Monika Sowińska.
Jestem certyfikowaną coach przedsiębiorczych i wieloletnią mentorką startupów, z własnym, ponad 15-letnim doświadczeniem menedżerskim w biznesie online.
Wspieram ludzi, którzy rozwijają biznes, bo chcą zmieniać świat, ale giną we własnych aktywnościach – miotają się, blokują lub wypalają, przez co tracą radość i sens działania.
Uczę tak zarządzać biznesem, by z satysfakcją i sukcesem realizować odważne wizje.
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Akceptując, zgadzasz się na ich użycie.AkceptujęOdrzucamPolityka prywatności
Stary plan działania w nowym roku
Tworzenie planu na kolejny rok zwykle jest ekscytujące – tyle fantastycznych rzeczy ma się wydarzyć, tyle pragnień urzeczywistnić! Bywają jednak kwaśne jabłka w tej skrzyni radości, kiedy okazuje się, że są sprawy, które trzeba przepisać z poprzedniego roku.
Podsumowanie wyszło na plusie, jest satysfakcja, były brawa. Tymczasem pozostały kwestie, które nie napawają dumą, bo były przekładane z miesiąca na miesiąc, z kwartału na kwartał a teraz okazuje się, że i z roku na rok. To może budzić poczucie zawodu, czasem trudnej do przełknięcia porażki. Nic tu nie wspiera w mobilizacji do ponownego, lecz wreszcie skutecznego podjęcia tematu. Bywa tym trudniej, im ważniejsza to jest sprawa.
Powody tego odkładania są różne. Po cichu zadajesz sobie pytania:
jak będzie?
czy podołam?
czy to będzie dobre?
czy na pewno przyniesie rezultaty, o jakie mi chodzi?
a może to tylko mój wymysł?
a może lepiej znajdę inny sposób?
Mówisz więc:
jeszcze nie teraz,
dopiero jak zrobię…
muszę jeszcze się dowiedzieć/ nauczyć…
poczekam aż…
itd. itp.
Dlatego żonglujesz i łapiesz w locie kawałki. Udajesz, że masz tę sprawę na oku. Na ogół stąd właśnie bierze się przekładanie z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc… Rezultat już znasz.
Trochę przypomina to człowieka, który nie wdraża w swoje obowiązki nowego pracownika, bo nie ma na to czasu. Samodzielnie podejmuje kolejne zadania, więc jest wciąż zmęczony, zabiegany i wciąż bez pomocy. Żeby sobie stworzyć wsparcie, trzeba zatrzymać się w biegu, z czegoś zrezygnować, dać sobie przestrzeń na oswojenie ze zmianą, upewnić się, że świat nie ginie, kiedy zwalniasz, by potem działać sprawniej.
Jeszcze raz:
zatrzymać się,
odłożyć część pracy,
oswoić w sytuacji
i dopiero wdrożyć zmianę.
Tak wygląda koncentracja na tym, co jest do zrobienia. Dopóki przed oczami masz inne sprawy, dopóki dajesz sobie poczucie sprawczości na innych polach, ważna sprawa leży i gniecie Twoje sumienie.
Umówmy się więc tak, że przez najbliższe dwa tygodnie spróbujesz zrobić to po swojemu. A jeśli efekt nie będzie zadowalający, zapraszam na sesję wstępną, żebyśmy sprawdzili, co naprawdę kryje się za tym odkładaniem i ustalili jakie kroki trzeba podjąć, by pożegnać wyrzuty sumienia i ze spokojem, skutecznie zmieniać świat. Brzmi jak plan? 😉
O mnie
Nazywam się Monika Sowińska.
Jestem certyfikowaną coach przedsiębiorczych i wieloletnią mentorką startupów, z własnym, ponad 15-letnim doświadczeniem menedżerskim w biznesie online.
Wspieram ludzi, którzy rozwijają biznes, bo chcą zmieniać świat, ale giną we własnych aktywnościach – miotają się, blokują lub wypalają, przez co tracą radość i sens działania.
Uczę tak zarządzać biznesem, by z satysfakcją i sukcesem realizować odważne wizje.
Poznaj mnie bliżej.
Sprawdź, jak pomagam.
Zapisz się na newsletter.
Najnowsze wpisy
Kategorie
Chmurka tagów