Zarządzanie i skuteczność w naszych głowach są ze sobą ściśle powiązane. Mówimy, że lider – osoba zarządzająca – musi być skuteczny, czyli co postanowi, obieca, czego się podejmie – dowiezie. I z tego „dowiezie” wyskakuje całe mnóstwo zaciśniętych pięści, bólów głowy, niedospanych nocy, nacisków, presji czasu, budżetów i niezadowolonych ludzi pracujących po godzinach na „dowiezienie” – na skuteczność. Oczywiście o skuteczność opiera się też jakość – jeszcze więcej zaciśniętych zębów, spiętych ludzi i wypitych na wzmocnienie kaw – w tym samym czasie.
Tymczasem w zarządzaniu chodzi o to, by to, czego podejmujesz się, owszem, było zrealizowane, ale przede wszystkim, by miało sens, by służyło całości tego, czym zarządzasz. A najważniejszy obszar, którym zarządzasz, to oczywiście Twoje życie. Jest w nim i praca, i relaks, i relacje, i Ty – z Twoimi potrzebami, marzeniami, umiejętnościami, które rozwijasz, z których korzystasz, by robić coś więcej niż być. Niektórzy słusznie mówią, że biznes to styl życia.
Zarządzanie jest więc nieustannym utrzymywaniem równowagi w drodze do nowego, lepszego, innego świata. Dlatego tak wiele jest specjalności – zarządzanie stresem, biznesem, projektem, zespołem, chaosem… Współcześnie nie dzielimy już sfer życia – postrzegamy je jako elementy całości. Rzadziej mówimy już work-life balance, raczej life balance. Żeby go utrzymać, dobrze jest umieć zarządzać swoim życiem, wszystkimi jego sferami równocześnie.
Wtedy okaże się, że umieć zarządzać to nie tylko umieć: planować, decydować, wymagać i władać ale także akceptować, rezygnować, doceniać i respektować.
Zachować w tym równowagę to mistrzostwo! A mistrzowie życia znają siebie, swoje wartości, słuchają swojego serca, uczą się i analizują używając umysłu, dbają o kondycję ciała, by służyło im jak najlepiej i jak najdłużej. Mistrzowie życia i zarządzania ufają sobie, wierzą w to, że czego się podejmują, wkładają w jego realizację tyle, ile potrzeba i są uważni na to, co dzieje się wokół. Może przecież okazać się, że trzeba odpuścić, przesunąć, zmienić, właśnie po to, by zachować równowagę całości.
Ale czy da się zawsze zachować równowagę? Czasem to jej brak wymaga akceptacji, o ile jest ważny dla całości i ma dla niej sens. Czasem trzeba skoncentrować się na jednym celu, by go osiągnąć, by być skutecznym w tej jednej kwestii. Reszta wtedy pozostaje w jej cieniu. Skoncentrować się na jednej sprawie, działać z dwiema rękami i jedną głową a nie jakby miało się ich nieskończoną liczbę. Potrafisz? Zarządzanie vs skuteczność – czyli co wygrywa? 😉
W moich sesjach z ludźmi rozwijającymi swój biznes często pojawia się wątek niezadowolenia z efektów swojej pracy. Dlaczego? Bo w ich głowach jest wyłącznie to, co nie zrobione, bo działając często w pojedynkę, chcą zrobić wszystko jednocześnie, więc miotają się między zadaniami. Inaczej mówiąc – próbują zachować równowagę nie akceptując sytuacji, w jakiej się znajdują.
Pracowałam kiedyś z jednym z moich klientów nad efektywnością w tworzeniu biznesu. Wciąż próbował nowych technik i nic nie przynosiło rezultatu, wciąż uważał, że robi za mało, że wszystko rozwija się zbyt wolno. Mawiał też, że nie jest w stanie równomiernie budować biznesu, powtarzał, że „zawsze coś jest kosztem czegoś”.
Sytuacja zmieniła się dopiero wtedy, gdy zaczął postrzegać zaburzenie balansu – jak mówił – nie jako poświęcenie innych obszarów dla jednego, a jako naturalną drogę do osiągania wyznaczonych celów i akceptować fakt, że skutecznie można realizować cele tylko kolejno, zatem to musi trwać.
Dostrzegł korzyści, m.in. tę, że koncentrując się na jednym celu, nie traci kontaktu z pozostającymi w jego cieniu sferami, może więc reagować, jeśli zajdzie taka potrzeba. Nie miał takich możliwości, kiedy wciąż traktował swoje cele jak gorące kartofle, więc podskakiwał w miejscu podrzucając nimi wszystkimi, zamiast spokojnie i konsekwentnie iść w obranym kierunku.
Zaakceptowanie sytuacji, w jakiej znajduje się niemal każdy start’up, dało mu ogromny komfort wewnętrzny. A kiedy przestał biczować się za brak skuteczności, zaczął dostrzegać ją znacznie częściej. Nauczył się doceniać postępy i swoje, i zespołu, który zaczął budować. Przeszedł więc do kolejnego etapu w rozwoju biznesu.
Może więc warto rozstrzygnąć na własny użytek różnicę między zarządzaniem a skutecznością. Zarządzanie vs skuteczność – na czym się koncentrujesz? Ciekawa jestem Twoich wniosków. 🙂
O mnie
Nazywam się Monika Sowińska.
Jestem certyfikowaną coach przedsiębiorczych i wieloletnią mentorką startupów, z własnym, ponad 15-letnim doświadczeniem menedżerskim w biznesie online.
Wspieram ludzi, którzy rozwijają biznes, bo chcą zmieniać świat, ale giną we własnych aktywnościach – miotają się, blokują lub wypalają, przez co tracą radość i sens działania.
Uczę tak zarządzać biznesem, by z satysfakcją i sukcesem realizować odważne wizje.
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Akceptując, zgadzasz się na ich użycie.AkceptujęOdrzucamPolityka prywatności
Zarządzanie vs skuteczność
Zarządzanie i skuteczność w naszych głowach są ze sobą ściśle powiązane. Mówimy, że lider – osoba zarządzająca – musi być skuteczny, czyli co postanowi, obieca, czego się podejmie – dowiezie. I z tego „dowiezie” wyskakuje całe mnóstwo zaciśniętych pięści, bólów głowy, niedospanych nocy, nacisków, presji czasu, budżetów i niezadowolonych ludzi pracujących po godzinach na „dowiezienie” – na skuteczność. Oczywiście o skuteczność opiera się też jakość – jeszcze więcej zaciśniętych zębów, spiętych ludzi i wypitych na wzmocnienie kaw – w tym samym czasie.
Tymczasem w zarządzaniu chodzi o to, by to, czego podejmujesz się, owszem, było zrealizowane, ale przede wszystkim, by miało sens, by służyło całości tego, czym zarządzasz. A najważniejszy obszar, którym zarządzasz, to oczywiście Twoje życie. Jest w nim i praca, i relaks, i relacje, i Ty – z Twoimi potrzebami, marzeniami, umiejętnościami, które rozwijasz, z których korzystasz, by robić coś więcej niż być. Niektórzy słusznie mówią, że biznes to styl życia.
Zarządzanie jest więc nieustannym utrzymywaniem równowagi w drodze do nowego, lepszego, innego świata. Dlatego tak wiele jest specjalności – zarządzanie stresem, biznesem, projektem, zespołem, chaosem… Współcześnie nie dzielimy już sfer życia – postrzegamy je jako elementy całości. Rzadziej mówimy już work-life balance, raczej life balance. Żeby go utrzymać, dobrze jest umieć zarządzać swoim życiem, wszystkimi jego sferami równocześnie.
Wtedy okaże się, że umieć zarządzać to nie tylko umieć: planować, decydować, wymagać i władać ale także akceptować, rezygnować, doceniać i respektować.
Zachować w tym równowagę to mistrzostwo! A mistrzowie życia znają siebie, swoje wartości, słuchają swojego serca, uczą się i analizują używając umysłu, dbają o kondycję ciała, by służyło im jak najlepiej i jak najdłużej. Mistrzowie życia i zarządzania ufają sobie, wierzą w to, że czego się podejmują, wkładają w jego realizację tyle, ile potrzeba i są uważni na to, co dzieje się wokół. Może przecież okazać się, że trzeba odpuścić, przesunąć, zmienić, właśnie po to, by zachować równowagę całości.
Ale czy da się zawsze zachować równowagę? Czasem to jej brak wymaga akceptacji, o ile jest ważny dla całości i ma dla niej sens. Czasem trzeba skoncentrować się na jednym celu, by go osiągnąć, by być skutecznym w tej jednej kwestii. Reszta wtedy pozostaje w jej cieniu. Skoncentrować się na jednej sprawie, działać z dwiema rękami i jedną głową a nie jakby miało się ich nieskończoną liczbę. Potrafisz? Zarządzanie vs skuteczność – czyli co wygrywa? 😉
W moich sesjach z ludźmi rozwijającymi swój biznes często pojawia się wątek niezadowolenia z efektów swojej pracy. Dlaczego? Bo w ich głowach jest wyłącznie to, co nie zrobione, bo działając często w pojedynkę, chcą zrobić wszystko jednocześnie, więc miotają się między zadaniami. Inaczej mówiąc – próbują zachować równowagę nie akceptując sytuacji, w jakiej się znajdują.
Pracowałam kiedyś z jednym z moich klientów nad efektywnością w tworzeniu biznesu. Wciąż próbował nowych technik i nic nie przynosiło rezultatu, wciąż uważał, że robi za mało, że wszystko rozwija się zbyt wolno. Mawiał też, że nie jest w stanie równomiernie budować biznesu, powtarzał, że „zawsze coś jest kosztem czegoś”.
Sytuacja zmieniła się dopiero wtedy, gdy zaczął postrzegać zaburzenie balansu – jak mówił – nie jako poświęcenie innych obszarów dla jednego, a jako naturalną drogę do osiągania wyznaczonych celów i akceptować fakt, że skutecznie można realizować cele tylko kolejno, zatem to musi trwać.
Dostrzegł korzyści, m.in. tę, że koncentrując się na jednym celu, nie traci kontaktu z pozostającymi w jego cieniu sferami, może więc reagować, jeśli zajdzie taka potrzeba. Nie miał takich możliwości, kiedy wciąż traktował swoje cele jak gorące kartofle, więc podskakiwał w miejscu podrzucając nimi wszystkimi, zamiast spokojnie i konsekwentnie iść w obranym kierunku.
Zaakceptowanie sytuacji, w jakiej znajduje się niemal każdy start’up, dało mu ogromny komfort wewnętrzny. A kiedy przestał biczować się za brak skuteczności, zaczął dostrzegać ją znacznie częściej. Nauczył się doceniać postępy i swoje, i zespołu, który zaczął budować. Przeszedł więc do kolejnego etapu w rozwoju biznesu.
Może więc warto rozstrzygnąć na własny użytek różnicę między zarządzaniem a skutecznością. Zarządzanie vs skuteczność – na czym się koncentrujesz? Ciekawa jestem Twoich wniosków. 🙂
O mnie
Nazywam się Monika Sowińska.
Jestem certyfikowaną coach przedsiębiorczych i wieloletnią mentorką startupów, z własnym, ponad 15-letnim doświadczeniem menedżerskim w biznesie online.
Wspieram ludzi, którzy rozwijają biznes, bo chcą zmieniać świat, ale giną we własnych aktywnościach – miotają się, blokują lub wypalają, przez co tracą radość i sens działania.
Uczę tak zarządzać biznesem, by z satysfakcją i sukcesem realizować odważne wizje.
Poznaj mnie bliżej.
Sprawdź, jak pomagam.
Zapisz się na newsletter.
Najnowsze wpisy
Kategorie
Chmurka tagów