Rozwijając startup, człowiek ma wrażenie, że wciąż jest czegoś za dużo. Lista „to do” zdaje się nie mieć końca, a przecież doba ma 24 godziny. Nie sposób włożyć w nie wszystkiego, choćby nie wiem jak się starać. Wciąż jest za dużo:
obowiązków na głowie,
spraw do ogarnięcia,
decyzji do podjęcia,
ról do pogodzenia,
książek, podcastów itp. do przerobienia,
technik i narzędzi do wypróbowania,
informacji do przeanalizowania,
social mediów,
pożarów do ugaszenia,
ludzi do zatroszczenia się,
pytań i wątpliwości,
pretensji do siebie,
złości albo frustracji

odpowiedzialności na swoich barkach.

Istna klęska urodzaju. Z pozoru wygląda to dobrze. Niektórzy startuperzy myślą, że to świadczy o ich wartości. Zarobiony powszechnie uznawany jest za ważny, bo to znaczy, że robi coś bardzo ważnego – im bardziej zapracowany, tym ważniejsze sprawy ma na głowie. O ile co do ważności tego, co robisz nie mam zastrzeżeń, w końcu chcesz zmieniać świat. O tyle często zadaję pytanie – czy to naprawdę świadczy o Twojej wartości? Czy bez tych ważnych i poważnych spraw nie jesteś wystarczająco wartościowy/ wartościowa?

Tak, wiem, z poczuciem własnej wartości nie masz kłopotu. Mogą poświadczyć ludzie, z którymi współpracujesz. Kiedy jednak bierzesz na siebie zbyt dużo, to może być znak, by przyjrzeć się sobie dokładniej. Poczucie odpowiedzialności nie może Cię przytłaczać. Nie jesteś jedyną osobą odpowiedzialną za dobro rodziny, powodzenie biznesu, rozwój społeczności, przyjaźń… Odpowiedzialnością także można się dzielić, a to przekłada się na dzielenie się wszystkimi tymi sprawami, których teraz masz za dużo.

Droga do takiego stanu wiedzie przez wyciągnięcie na światło dzienne tego, po co podświadomie bierzesz na siebie więcej niż chcesz i możesz unieść. Odpowiedź na to pytanie prowadzi do poukładania spraw na nowo. Wtedy robi się lżej, spokojniej i przyjemniej. Stwarzasz miejsce na radość, odpoczynek i luz w głowie. Pojawia się produktywność i kreatywność. Są zamierzone efekty, jest więc i satysfakcja.

Na prawdziwą, pochodzącą z głębi siebie odpowiedź warto dać sobie czas. A zacząć można od tego, by zinwentaryzować wszystkie swoje „za dużo” i sprawdzić na ile świadomie w nie wchodzisz. To już dobry start do zmiany.