Wyobraź sobie… siedzisz w patio dobrej restauracji. Jest południe, świeci słonko i wieje lekki, ciepły wiaterek. Inwestor zaprosił Cię na lunch, żeby powiedzieć Ci, że dobrze Wam idzie i że ma pomysł, co można dalej zrobić. To doświadczony człowiek; bywa nieprzyjemny, ale rozumiesz to – typ „czerwony”. Mimo to dobrze się dogadujecie, cenisz jego doświadczenie i pomysły, choć nie wszystkie wdrażasz. On to szanuje.

Nagle dzwoni Twój współpracownik i opowiada o dużym problemie, który właśnie zaistniał. Ktoś zrobił błąd i jeśli nie naprawicie go w ciągu 12h, trzeba będzie opóźnić wszystkie plany o miesiąc. A Ty na to ze spokojem:
– Dzięki za informację. Potrzebujecie czegoś ode mnie? Nie? To powodzenia i daj znać, jak sytuacja się zmieni.
Po czym wracasz do strategicznych rozmów z inwestorem.

Jeśli jesteś startupem na rozruchu, to powyższa historia brzmi, jak bajka, jak niedoścignione marzenie. W rzeczywistości spotkanie z kimś ze strony inwestora może być dla Ciebie ciężkim stresem. W dodatku odciąga Cię od bieżących spraw, od bycia tam, gdzie Cię potrzebują, zwłaszcza, kiedy coś się sypie. Wtedy stres jest tak wielki, że z trudem panujesz nad emocjami. Zapominasz, po co rozwijasz biznes, przytłacza Cię sytuacja i tylko tryb „walki” pozwala Ci jakoś przetrwać rozmowę, by zaraz potem rzucić się w wir ratowania wszystkiego, co dotychczas zostało zbudowane. 

Jak sprawić, by marzenie stało się rzeczywistością?
Po prostu przypomnij sobie swoje marzenie, swoją wizję tego, jak chcesz zmieniać świat. Zapominasz o niej, kiedy codzienność staje się walką. Ale wystarczy do niej wrócić, by uświadomić sobie swoje potrzeby i w oparciu o nie dać sobie wskazówki:

Nie walcz z ludźmi/ sytuacjami – twórz nowe sytuacje, zapraszaj do nich ludzi. Jesteś twórczą osobą.  

Zbuduj zaufanie i potrzebne kompetencje w zespole. Oni są Twoim wsparciem w drodze do celu.

Oddaj odpowiedzialność, a przestaniesz załatwiać wszystko w pojedynkę. Spadnie Ci z barków spory ciężar i zrobi się miejsce na spokój nawet w trudnych sytuacjach.

Kiedy więc następnym razem Twoja wizja minie się z rzeczywistością – przypomnij sobie co i jak chcesz stworzyć. Sprawdź, co możesz zrobić, by zbliżyć się do swojego ideału. I nie bój się zawrócić z błędnie obranej ścieżki.

To może wyglądać jak bagatelizowanie problemu. Zapewniam Cię, bazując na moim doświadczeniu, że ludzie, którzy pogubili się w nadmiarze obowiązków, kiedy już uda im się oderwać myśli od trosk i porządnie rozmarzyć – nabierają nowych sił do działania, odkrywają zakurzoną motywację, otrzepują skrzydła i idą układać swój świat tak, jak zawsze chcieli.

Przypominasz sobie czasem te dni, kiedy pomysł i wola zrealizowania go były tak silne, że uśmiech wciąż tkwił na Twojej twarzy?